Tak to już jest z tym holyłudem, chociażby w kwestii wzorców damskiej urody, nierzadko jednak bywa i tak, że owe wzorce są w pełni akceptowalne, vide Charlize Theron - po prostu piękna.

O wiele częściej normalnie wyglądającej gwieździe ekranu paru pismaków o bliżej niezorientowanym estetycznym guście nadaje status piękności, bogini seksu, itd, robi to wręcz wbrew opinii na temat własnego wyglądu samej zainteresowanej.

"Jesteś piękna, najpiękniejsza i koniec!" Do tego jakieś rankingi, czort wie co. A potem? A potem zdarzają się kłopoty ze znalezieniem partnera, jakaś bulimia, anoreksja, narkotyki...

Nie wiem czy Scarlett Johansson ma pewność iż posiada olśniewającą urodę.
Kto wie, być może zdążyła uwierzyć.

Fakty są takie, że nie dalej jak wczoraj, oglądałem film pt: "Wszystko gra" i tam podczas jednej ze scen moją twarz na moment wykrzywił pewien znaczący grymas, coś jakby jedno, wielkie "O, nie".

Zauważyłem bowiem, że Scarlett Johansson ma wprost koszmarnie wielkie stopy! Krótkie, zupełnie niezgrabne nogi to jeszcze nic, ale te stopy, w dodatku jak gdyby na poczet własnej niewiedzy na owych stopach miała nałożone sandałki na obcasie.

I tak wygląda olśniewająca gwiazda?

Ktoś w poprzednim temacie zapytał:
"kogo z dwojga bohaterek filmu Allena byś wybrał?"

Ja bez dwóch zdań stwierdzam: Na pewno nie byłaby to postać grana przez panią Johansson.