Zgadzam się z tobą. Jeden ze słabszych filmów genialnego Allena, a ta główna postać, czyli wysportowany przystojniak nie dorasta do pięt granemu przez Allena znerwicowanemu neurotykowi cierpiącego na wiele fobii. Historia, zaś strasznie nieciekawa.

Nie zgadzam się co do jej dobrej roli w "Dziewczynie z perłą". Tam błyszczał Colin Firth, potrzebował ramy - którą była Johansson, może to tez trzeba umieć wykonać.

Co do filmu, nudny jak diabli. Nic ciekawego, zaskakującego. Właśnie "zero emocji". Nie rozumiem jak ten film może się podobać, naprawdę. I zdecydowanie ODRADZAM.

WOW, okrutne te wasze oceny.

Z przykrością potwierdzam, bo ten film oglądam prawie za każdym razem, kiedy pojawia się w tv...do tego Rhys-Meyers jest jednym z moich ulubionych aktorów i jak dla mnie, błyszczy tu bardziej niż wspomniana przez Was Johansson.

Mam to samo zdanie :D
Może powinien być lekko bardziej wyrazisty,ale jak dla mnie świetna dwulicowa postać. To było ekstra.
Poza tym na początku wydawał się miły,a potem w jego oczach czaił się lód.
Nie było najgorszy,ale widocznie patrząc po komentarzach chyba przeoczyłam coś istotnego:D

Główny bohater chyba zapomniał, że miał być rozbity wewnętrznie i stał się nijaki.
Niby zakochany w żonie- nie widać.
Niby zafascynowany kochanką- nie widać.
Niby z poczuciem winy- nie widać.
Mina wciąż jakby ta sama.
Aktor dał ciała. Najwyraźniej myślał, że sama"gra" u Allena wystarczy- eee...pomyłka stary!
A kochanka? Zapomniała, że ponętne usta i zgrabny tyłek nie czynią z niej dobrej aktorki, przynajmniej w tym filmie. Też bez wyrazu.
Złość- posągowa mina.
Radość- posągowa mina.
Chęć złamania facetowi życia- posągowa mina.
Może zapomnieli jej powiedzieć, że nie gra posągu Afrodyty tylko kochankę zniecierpliwioną ciągłym odkładaniem jej na dalszy plan.
Film mistrza okazał się po mistrzowsku spieprzony. Moim skromnym zdaniem oczywiście.

Nie ma to jak się dowartościować flekując wybitne dzieła. A karawana i tak jedzie dalej, z oceną dla "Match Point" 7,5 na filmwebie i 7,7 na IMDb.

> Glowny aktor (...) jako postac flimowa-farciarz i dupek do kwadratu.

Hm. Przecież właśnie taki miał być. Miał być dupkiem może nawet do sześcianu...

Ahahaha gdyby Allen sobie poczytal te opinie mialby ubaw. Film jest genialny i znakomity,jeden z lepszych w dorobku Allena i wlasnie jego sila jest prawda. Nie trzeba grac jak w Klanie - a wlasciwie nie mozna - zeby grac prawdziwie. Aktorzy w tym filmie maja swietny warsztat i wielokrotnie wydaje sie ze nie graja tylko sa postaciami ktore kreuja. I o to wlasnie chodzi i to jest wykladnia dobrego kina. Brawo.

Mniemam że Allen nie czyta filmwebu, tak nawiązując do jednego z komentarzy powyżej, a może szkoda, bo widzę że niektórzy nauczyliby tego nieudacznika tego i owego... On natomiast udzieliłby owym osobom lekcji interpunkcji i ortografii, taka sytuacja win-win. Do rzeczy jednak, bez zbędnych wygłupów, kwestia nie zrozumienia retoryki filmu, wydaję się być nader oczywista, i pogłębia ją fakt, że nie miało się styczności z literaturą Dostojewskiego, bo z takową polemikę Woody prowadzi. Film hołduje zarówno filozofii Nietzschego, jak i również nihilizmowi, jak(?), wręcz tłumaczyć nie wypada, zważywszy na przeintelektualizowanie bijące z niektórych profili i w pewnym sensie egzaltację własną wiedzą, czy też jej brakiem.
Woody udanie odchodzi od własnej konwencji(i to bardzo daleko), której znakiem firmowym była postać neurotyka zwracającego się do widza ad personam, tworzy melodramat, przeradzający się w thriller, film jest zimny, jak główny bohater. 'Jesteś nadczłowiekiem, więc cel uświęca środki, ale lubić cię, wręcz nie wypada' więc dziwię się zdziwieniu, tym że główny bohater jest jak mawiają w hameryce 'anlajkebul' . Wydźwiękiem, tego filmu jest brak wydźwięku, jest zbrodnia, ale nie ma kary, c'est la vie, szaro, brudno i ponuro, a może nawet nieco naturalistycznie. Tak widocznie postrzega Londyn Allen.
Oceny @silentviper to tylko sugestie, nimi też bym się nie kierował, wiele wysoko ocenianych filmów to wydmuszki, a Imdb stanowi ciągle formę wyroczni na tym portalu, rozumiem jeszcze podpieranie się RT, ale imdb niczym od filmwebu nie odbiega, a już na pewno nie poziomem.
Rozumiem oczywiście, że film mógł się nie podobać, ale oceny i opinie wydają się tu być zbyt kategoryczne i niemiarodajne, cechą młodości jest nierzadko ekspresja, lecz pewna powściągliwość zawsze jest wskazana, zwłaszcza w wyrażaniu opinii.