Niesamowita scena w której Chris poznaje Nole. Od gry aktorskiej, delikatnych uśmiechów i wymownych spojrzeń po tekst. Końcówka zaskakująca, to na pewno, ale nie wiem czy działa ona na plus czy minimalny minus całego filmu. No i do tego piękna Scarlett! Ogółem jak zwykle co do Woodego Allena - geniusz ;)
Scena poznania Chris z Nola byla faktycznie niesamowita, jej spojrzenie magnetyczne. Mimo ze Scarlet nigdy mi sie nie podobala to tutaj zagrala swietnie, elektryzujaco i namietnie, czuc bylo chemie miedzy nimi. Zakonczenie jak dla mnie bylo najwiekszym plusem filmu...moze dlatego ze nie lubie happy endow. tu mamy do czynienia z brutalna rzeczywistoscia, w ktorej czesto szczescie odgrywa duza role - od poczatku bylo to puenta w filmie. Genialny Woody Allen ;)